21 czerwca 2012

Anty-cuda EURO.

Joanna Ka. porodziła posta, w którym rozpływa się nad urodą co poniektórych piłkarzy, a ja postanowiłam rozpłynąć się nad nieurodą eurowskich gwiazd. Powstają rankingi, gdzie kobiety wybierają najprzystojniejszych piłkarzy i pomyślałam sobie, że tym brzydszym robi się smutno w tym momencie, więc ja ich podniosę troszkę na duchu. :P

Podkreślam, że to jest moja subiektywna ocena owych panów, więc jeśli ktoś będzie chciał napisać, że to podłe z mojej strony, że nie ocenia się po urodzie, bo liczą się umiejętności, to niech już teraz kliknie mały plusik, który zamyka kartę z moim blogiem. Z góry dziękuję.

Miejsce 5:
Cristiano Ronaldo - Portugalia


Może i nie jest najbrzydszy, bo przecież ma wszystkie zęby, ma gładką twarz i niezłe ciało, no ale jak na niego patrzę, to wzbudza on we mnie jakąś niepohamowaną odrazę. Może dlatego, że nie lubię takich panów, którzy spędzają u kosmetyczki więcej czasu niż we własnym domu...? On mi przypomina takiego małe chłopczyka, który tupnie nóżką i ma mieć wszystko czego zażąda.

Miejsce 4:
Jeleon Lescott - Anglia



Nie wybrałam pana Lescotta ze względu na bliznę, bo akurat mężczyznom blizny jakoś specjalnie urody nie odejmują, ale dlatego, że gdy sobie pomyślałam, że miałabym z tym panem zawiązać bliższą znajomość łóżkową, to na wstępie ogarnia mnie panika połączona ze schizofrenią paranoidalną. No i do tego, to jest Anglik, a Anglicy zawsze kojarzyli mi się z brzydalami, którzy nieładnie pachną :/. 

Miejsce 3:
Bastian Schweinsteiger - Niemcy



Ogólnie Niemcy mi się podobają - są ułożeni, sprawiają wrażenie ludzi na poziomie, zadbanych w optymalnym stopniu, no i prawie zawsze wygrywają w piłkę, ale pan Bastian zaprzecza większości moich wyobrażeniom o tym narodzie. Z całym szacunkiem panie Schweinsteiger, ale wygląda pan jak uczestnik Love Parade.

Miejsce 2:
Wayne Rooney - Anglia



Ja to się tylko dziwię, że on ma taką piękną żonę, którą notorycznie zdradza i pytam się: dlaczego świnko Piggy nie siedzisz z piękną kobietą, która zgodziła się byś ją zapłodnił i stworzył równie urocze potomstwo jak Ty sam, tylko szukasz wrażeń u kobiet, które (z całą pewnością) lecą na Twoje miliony? Fuj!

Miejsce 1:
Franck Ribery - Francja



No i kolejny pan z blizną, która mnie nie obchodzi. Hmm... w sumie nie wiem jak skomentować urodę tego osobnika. To jest  po prostu typ-troll, nietoperz-wampir, jak to Kasia określiła urodę Jacka Krzynówka, którego nie mogłam tutaj umieścić, bo pan Jacek nie gra już w polskiej reprezentacji.
Panie Ribery, uroda nietoperza-wampira nie zwalnia pana z obowiązku dbania chociażby o uzębienie, które u pana jest w złym stanie...

17 czerwca 2012

Siostrzana miłość.

Anna robi sobie makijaż - nakłada podkład, puder, jakieś róże czy brązy, robi kreskę nad górną powieką itd., wreszcie mówię:

Ja - a po co Ty to robisz?
Anna - upiększam się.
Ja - w stosunku do Ciebie, upiększanie, to dość znaczące przejęzyczenie :P
Anna - Ty świnio! 
Ja - no co? Tobie ten makijaż to tak pomoże, jak Zofii Merle liposukcja :P.


___________________________
Kochane Bubusie, wchodząc na Wasze blogi znalazłam link, gdzie podobno dostaje się jakieś darmowe paczki z kosmetykami, a ja jedno co dostałam darmowe to karmę dla psów marki Pedigre, dlatego jeśli byłybyście takie miłe, to kliknijcie na ten link i zróbcie co trzeba :D --> LINK

11 czerwca 2012

Jak stać się kibicem w jeden dzień?

Nie jestem fanką piłki nożnej! No kurde, nie jestem i tyle. Zawsze zastanawiałam się, co ciekawego jest w dwudziestu dwóch facetach, którzy latają za okrągłą, niewielką rzeczą? No powiedzcie mi co? 

Nie jestem fanką, którejkolwiek z dyscyplin sportowych. Nigdy nie widziałam całego meczu koszykówki, ani hokeja, Formułę 1 śledziłam na początku, jak tylko zaczęli nadawać to w telewizji - bo to takie nowe, jakby z innego świata, ale potem stała się dla mnie nudnym krążeniem po jednym kółku.  Chociaż np. siatkówkę lubię - może dlatego, że akcje są szybkie i zawsze coś się dzieje...? Jeśli natomiast chodzi o piłkę nożną... Zarzekałam się, że to całe Euro to jakiś głupi wybryk naszych polskich działaczy, że znając nasz polski zmysł do planowania i urządzania, to prędzej narobimy sobie europejskiego wstydu niż cokolwiek z tego będziemy mieć. A tu proszę, Euro wystartowało! Jeśli chodzi o organizację, to chyba nie ma wstydu, o grze naszych nie wspomnę, bo jak dla mnie to w ogóle jakieś nieporozumienie, ale o tym nie wiemy od wczoraj - ogólnie jest chyba na plus. I powiem Wam, że śledzę prawie każdy mecz! Tak, moi mili, śledzę! Chyba tylko dlatego, że lubię słuchać opowieści komentatorów :D. Nie mam żadnych chorągiewek, nie kibicuje specjalnie jakiejś jednej drużynie, nie obchodzi mnie kto wygra i nie obchodzi mnie specjalnie czy jakimś cudem wyjdziemy z grupy czy nie. Ale gdy rozpoczyna się mecz i te pełne trybuny, hymny śpiewane wspólnie z całym stadionem... No to jest kurwa moc! :D

1 czerwca 2012

W co się bawią dzieci?

Czerwona Szminka, wśród Was, moi Drodzy Czytelnicy, to już wiekowa (26 świeczek zaświeci się na moim urodzinowym torcie we wrześniu, buuu), stara panna, która nie tylko jest zagorzałą feministyczną francą, ale też osobą, którą bachory denerwują bardziej niż co innego na świecie, nawet to pojebane EURO-srełro nie denerwuje mnie tak, jak wrzeszczący, mały gnom, który mało brakuje, a od tego ryku się nie zerzyga na swoją litującą się nad nim matką. Dwadzieścia sześć lat, to nie są jakieś żarty, w końcu urodziłam się w świecie, gdzie nie było komputerów, a nawet telewizję oglądało się czarno-białą, a na dodatek były tylko dwa (!) kanały. Do zabawy miałam kredki i zeszyt 16-to kartkowy, który w moim domu musiał być zawsze, bo ja, jako odwieczna, niespełniona nigdy pisarka, musiałam mieć kartkę i kredki. Bawiłam się w piasku, kopiąc głębokie dołki, tak głębokie, żeby zakopać nogi po kolana, zasypać je i próbować je wydrzeć z tej piaskowej czarnej dziury. Jak się udało, to była radocha, a jak się nie udało, to się próbowało dotąd, aż się uda... no i się udawało. Nikomu nie przychodziło do głowy, żeby mnie stamtąd wyciągać, bo tam mógł pies nasrać czy kot nasikać. Robiło się ciasta i zupy z trawy i ziemi, i były to najlepsze czasy jakie w życiu przeżyłam. Robiło się coś w grupie, bo jak głosi stara prawda "w kupie siła!". A najlepiej bawiło się... jak się miało iść już do domu, bo przecież ciemno. To były czasy! A czym się bawią te dzisiejsze, samorodne złote sztabki, które siedzą ciągle przed komputerem? Oni wiedzą co to komputer, jak tylko opuszczą macicę swej biednej matki, dla której poród, to początek zmartwień. Potem jest etap Ipodów, Iphonów i całej palety różnych innych "AJ". Taki dzieciak wcześniej mówi "komórka" niż "mama", wcześniej wie jak zagrać w warcrafta i inne ciulstwa niż jak zrobić kupę do nocnika. I siedzą takie 5-latki z czołem przylepionym do monitora i nakurwiają w tą klawiaturę tymi małymi, pulchnymi paluszkami z prędkością zawodowej maszynistki. To cud jak takie małe pójdzie do przedszkola, bo to i dla twórców owego dzieła lepiej, a i dla tego pokurcza też dobrze, bo przynajmniej pozna inne pokurcze i nauczy się jak się je, i że trzeba ręce myć jak się skorzysta z kibla. Gorzej, jeśli pokurcz w domu siedzi, bo rodziców na przedszkole nie stać na przykład. Nauczy się pokurcz jak się zabija w tych grach różnych, a jeśli siedzi takie, cicho jest, to przecież matka nie będzie co 5 minut latać i sprawdzać co robi jej pociecha, jak pociecha siedzi cicho, to znaczy, że bawi się grzecznie. Po jakimś czasie, jak już te gry wszystkie trochę nudzą, to mały pokurcz chce spróbować czegoś na żywo, no i wymyśla sobie, że może kotka wpierdolimy do mrowiska i nakryjemy wiadrem. Przecież to takie pasjonujące, gdy się słyszy, jak ten kotek tak dziwnie podskakuje i śmiesznie miauczy pod tym wiadrem. A jego kochana mamusia, zamiast wziąć pasa i wpierdolić, żeby na dupie przez miesiąc nie usiadł, to powie tylko "ale to nie moje dziecko, moje dziecko jest grzeczne i kocha zwierzątka". Ja w zasadzie nie jestem za przemocą w rodzinie, ale gdy widzę takie rzeczy, to ja się zastanawiam, czy ojciec, kurwa, pasa nie nosi, czy co?! Mnie krzywda zwierząt obchodzi bardziej niż krzywda ludzka, bo zwierze samo się nie obroni, a ludzie, to jednak swój, mniej lub bardziej wykształcony, rozum mają. I nikt mi nie powie, że 14-letniemu chłopakowi, to trzeba "Surowych rodziców" i stada psychologów, bo przecież, jeśli napadł, sterroryzował i okradł swoją babcię, bo potrzebował "na swoje bardzo ważne potrzeby", to jemu potrzeba psychologa, bo on ma jakieś zaburzenia na pewno. Jednego czego mu potrzeba to ciężkiej ręki. W naszych czasach za mało jest kar, jakichkolwiek, a za dużo nagród. Nagrody rozdaje się za byle gówno - dostał czwórkę z wu-efu, a to mamusia da mu 5 dyszek, tak jakby nauka w szkole, to tylko dobra wola bachora. Dzisiaj to bachory mają za dobrze, mówię Wam, bo mają wszystko na miejscu, chcą kasy, to rodzic da, a przedtem...? Mój Rodziciel mi opowiadał, że jak chodził, zaznaczam, chodził pieszo do szkoły, to trzeba było się namęczyć, żeby zdać na 3, a co dopiero na 4, a dzisiaj, to wystarczy dwa razy do książki zajrzeć, wykuć na pamięć, zdać i zapomnieć. Potem chodzą po ulicy takie półmózgi, co to nie wiedzą kim była Pawlikowska - Jasnorzewska i jaka jest stolica Australii. Źle się dzieje na tym świecie, tyle Wam powiem. Ja myślę, że bachor, to w pierwszej kolejności powinien mieć respekt przed rodzicem, nie to, żeby się rodzica bał, ale powinien czuć nad sobą rękę sprawiedliwości, rękę, która nie tylko karze, ale też chroni i daje.