22 grudnia 2012

Reklama jest dobra na wszystko

Wiem, jestem paskudnym, śmierdzącym leniem! Przyznaję się do tego, i jeśli ktoś chce mnie zwyzywać, to ja pokornie się zgadzam, bo wiem, że ostatnio zapuściłam bloga. Jednak postanowiłam spiąć moje tłuste poślady i coś w końcu naskrobać, cobyście nie zapomnieli o mnie - najlepszej blogerce (trzeba się w końcu dowartościowywać, no nie?:P)!

***
Pazurki w górę, kto z Was, przynajmniej raz w życiu, obejrzał beznadziejnie głupią reklamę? Liczę. No tak, wszyscy. Tak myślałam. 

1. Żarcie...
Reklamy, które z założenia mają zachęcać do kupowania danego produktu spożywczego coraz częściej reklamują głupią mordę aktora w nich grającego, lub super/świetny/zajebisty (niepotrzebne skreślić) podkład muzyczny. Jest jednak reklama, która kumuluje w sobie te dwie cechy, które robią z niej wkurwiający chłam...


Jedną z najbardziej znienawidzonych przeze mnie reklam jest właśnie ta! Po pierwsze, bo ten chłopak mnie najzwyczajniej w świecie niemiłosiernie irytuje, a po drugie dlatego, że czuję się jak kompletny kiep, gdy widzę 17-latka przebranego za ojca rodziny i mamusię, która szoruję szczotą czystą patelnię... Zastanawiam się, kto był na tyle inteligentny, żeby pokusić się o stworzenie czegoś tak głupiego. Jeśli był to fachowiec reklamy i marketingu, który skończył odpowiednią ilość szkół, to ja się pytam: czy dawał on komuś dupska, żeby zaliczyć wszystkie egzaminy?!

Na drugim miejscu plasuje się reklama Nutelli.


Dlaczego akurat ta reklama? (Wybaczcie, nie znalazłam polskiej wersji.) Wszystkie reklamy wychwalają produkty pod niebiosa; nadają im magiczne właściwości eliksirów i czarodziejskich mikstur na wszelkie dolegliwości, takie jak trąd, czyraki, liszaje oraz nieśmiertelne wersje brodawek i kurzajek, a ta reklama sprawia, że nieletni bohater zdobywa jako pierwszy w klasie dziewczynę, mimo że wygląda na 13 lat, wygrywa wszystkie zawody sportowe, a to tylko dlatego, że żre co rano Nutellę.

2. Kosmetyki i leki.
Reklamowane kosmetyki mają takie same właściwości jak wyżej wymienione żarcie: leczą, koją, dodają pewności siebie, poprawiają samopoczucie itd. Na przykład taki krem na cellulit. Jeśli któraś z Was, moje drogie czytelniczki, zmaga się z problemem nawracającego cellulitisu, który przybrał już formę wydm nad Bałtykiem, to każdy krem, który jest polecany w reklamach, na tenże problem pomoże Wam od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Harry'ego Pottera. Zresztą, wszystkie kosmetyki mają tą czarodziejską moc, która pozbawia nas zmarszczek w niecałe 3 tygodnie, wygładza nam skórę po zużyciu zaledwie 10 opakowań, taniego przecież, kremu o końcowym efekcie: pupcia niemowlaka.

Jeśli natomiast chodzi o leki... No, tutaj to jest cała paleta magicznych eliksirów i smarowideł, które wyleczą nas dosłownie ze wszystkiego. Czujesz się niewyraźnie? Nie szkodzi, Rutinoscorbin zabije wszystkie bakterie, wirusy i wyleczy nawet z raka.

3. Bankowo o bankach.
Kto z nas, moi mili, nie zna reklamy z Arturem Żmijewskim, który namawia: - dzieci tak dobrze się uczą, obiecałem im komputer - żali się obcy człowiek panu Arturowi na ulicy, a co pan Artur na to? - a w Stefczyku byłeś? No patrzcie, nikt nie wpadłby na to, że jak potrzebuje się pieniędzy na jakiś szczytny cel - w tym przypadku komputer - to idzie się do banku, dopiero spotkanie pana Artura na rynku otwiera oczy ludziom, że przecież nie byłam jeszcze w Stefczyku! Oj, ja nieszczęsna! Zresztą ja nie bardzo rozumiem sensu brania do reklamy o bankach pożyczkach, kredytach osób, które nie potrzebują usług, dajmy na to, kas Stefczyka. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie gwiazdy, które grają w kilku serialach i zarabiają 8 000 za dzień zdjęciowy, są trochę oderwane od rzeczywistości - nie martwią się, że trzeba opłacić czynsz, prąd, czy kupić opał na zimę - po prostu idą i płacą. I taki ktoś miałby mi proponować pożyczkę? Wolne żarty.

A w ten magiczny czas, który zbliża się wielkimi krokami, życzę Wam dużo szczęścia, bo, jak wiadomo, na Titanicu wszyscy byli zdrowi... Udanych Świąt!