Weszłam dziś rano na blog i czytam co tam ktoś napisał, i natrafiam na TEN post, który mnie wkurwił niemiłosiernie!
Kto z niepełnosprawnych nie chciałby być zdrowy? No według Autorki tegoż posta nikt, bo Państwo funduje nam luksusy w postaci rent (620 zł) i zasiłku pielęgnacyjnego dla rodziców dzieci niepełnosprawnych (820 zł.), a my jeszcze chcemy więcej. Tylko że owa dama nie zagłębi się w problem pod kątem tego na co nasze podatki są wydawane, a raczej marnowane. Na pomoc dla uchodźców z Ukrainy - jest. Na zakup nowych mebli do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie jeden fotel kosztował 12 tys. - jest. Na darmowe latanie posłów po świecie, gdzie każdy dostaje 12 tys. diety - jest. No i mój faworyt ostatniego czasu - szanowny pan Trynkiewicz, który teraz sobie żyje pod kloszem Państwa za kilkadziesiąt tysięcy złotych na miesiąc - jest. Może o to by trzeba protestować, żeby obcięto diety o połowę i wypierdolić pana Mariusza niech żyje sobie sam i za swoje? Nie, trzeba obrażać matki (w tym moją mamę) o to, że żądają gruszek na wierzbie, a przecież mają tak dobrze, Państwo tak dba o nasz byt.
Jest mi najzwyczajniej w świecie przykro, że moja choroba jest dla niektórych pretekstem, żeby "doić" z budżetu.
Nie chcę od Państwa ani złotówki tylko niech mi odda moje zdrowie i zdrowie mojej mamy, która przez 25 lat opieki nade mną ma zrujnowane zdrowie, przede wszystkim kręgosłup. Owszem, mama mogłaby mnie oddać do DPS-u i tam dostaliby na mnie 3 tys. od razu, więc pomoc matkom powinna być w interesie Państwa, bo oszczędzają przynajmniej połowę na tym, że mama nie chcę mnie oddawać.