Moje Drogie Panie, nadejszła w końcu wiosna! A co za tym idzie, trzeba rozebrać się ze swoich zimowych otulin i pokazać trochę ciała. Jeśli ciało jest sprężyste, szczupłe i powabne, to nie ma problemu - wyskakujemy z łachów i tyle. A co jeśli ciało nie jest idealne, że po zimie przytyło nam się troszku tu i troszku tam? No dobra, bez owijania w bawełnę - co jeśli urosła nam dupa do rozmiaru szafy, a bebech jest wielkości pontonu? Na tę okoliczność przesyłam Wam to:
16 kwietnia 2013
13 kwietnia 2013
Wielki Mocarz Steve
Głupich filmów stworzono wiele i wiele jeszcze powstanie. Jednak ja głupie filmy dzielę na pewne podgrupy:
a) głupie (komedie romantyczne),
b) głupsze (horror z "Laleczką Chucky" w roli głównej),
c) filmy ze Stevenem Seagalem.
I o tych ostatnich chciałabym dzisiaj napisać.
Tutaj Was może zaskoczę, ale ja naprawdę lubię Stevena Seagala i jego produkcje klasy zero. Jego filmy, a raczej filmy z jego udziałem, są tak beznadziejnie durne, że nie pobije ich ani "Zmierzch", ani najgorsza polska produkcja, których coraz więcej w naszym biednym kraju. Wracając jednak do filmów z panem wyżej wymienionym, to lubię w nich to, że nie zmuszają do myślenia, że jest w nich jakaś akcja - co prawda przewidywalna do granic możliwości, ale jeśli ktoś ma ochotę odpocząć, a niekoniecznie chce patrzeć na romansidła, to filmy z tej kategorii będą idealnym rozwiązaniem.
Z wiekiem Seagala spada inteligencja w jego filmach; im starszy tym głupsze robi filmy. Na przykład wczoraj oglądałam bodajże jego ostatnie* dzieło o wdzięcznej nazwie "Naprzeciw ciemności". Film ogólnie opowiada o wirusie, który zamienia ludzi w zombiako-wampiry okupujące szpital, w którym przebywa grupka zdrowych ludzi i trzeba ich uwolnić. I teraz pytanie za miliard punktów. Jak myślicie, kto zostanie wysłany do uwolnienia tych biedaków? Oczywiście Wielki Mocarz Steven (tym razem z kilkorgiem znajomych, którzy są tylko tłem dla potężnego Steve'a) uzbrojony w maczetę, którą siecze wszystko i wszystkich na niecodzienny tatar. Brakuje tam tylko surowego żółtka i ogóra, żeby móc zasiąść do stołu i zajadać pyszny posiłek.
Kto wchodzi w skład tej grupki szczęśliwców (?), którzy wszelkimi możliwymi sposobami chcą się wydostać z tego oblężonego szpitala? Oczywiście są to młodzi, pełni życia ludzie. Siostry braci, córki matek, ciotki siostrzeńców itd. Jak w każdym filmie musi też zaistnieć jakieś upośledzone dziecko, które naprawdę cudownym cudem jakoś uniknie śmierci w paszczach zombiako-wampirów. Upośledzone dziecko było fenomenalne. Wyobraźcie sobie. Szpital naszpikowany głodnymi zombiako-wampirami. Na każdym kroku czają się ich ohydne ryje, które czekają tylko na świeżą porcję ludziny. Upośledzone dziecko odłącza się od starszyzny, bo jest upośledzone i myśli, że samo na pewno sobie poradzi i uda mu się wyjść z tego szpitala. Łazi po korytarzach, rozgląda się, nikogo ani niczego nie spotyka, ale zauważa kocyk i poduszeczkę i co robi upośledzone dziecko? Urządza sobie drzemkę na korytarzu. No kurwa! - pomyślałam. W tym budynku jest milion krwiożerczych bestii, a tobie mały tępaku zachciało się spać?! I to na korytarzu?! Faktem jest, że akcja dzieje się w nocy, a dzieci w nocy śpią, a to, że coś biega po szpitalu i chce nas pożreć... Nieważne, sen jest najważniejszy. Niestety, ale tępota tego bachora nie została ukarana, bo w kulminacyjnym momencie, gdy wygłodniały zombiako-wampir już przygotowywał się do posiłku, nadszedł nie kto inny, jak Steve i posiekał potwora. A tak na marginesie. Co zrobiłoby każde normalne dziecko w wieku około 12 lat, gdyby znalazło się samo wśród takich stworów? Podejrzewam, że na początku zaczęłoby szukać jakiegoś schronienia, a gdyby to nie przyniosło oczekiwanego efektu, to zaczęłoby beczeć jak owca prowadzona na rzeź, między jednym rykiem, a drugim z pewnością posrałoby się ze strachu i samym smrodem z majtów przywabiło by całą hordę zombiako-wampirów. Jednak w filmach tej klasy, dzieci są upośledzone i zachowują się zupełnie nienormalnie.
Inny epizod. Dwójka bohaterów ucieka przed zombiako-wampirami, barykaduje się w magazynie szpitalnym i szuka drugiego wyjścia. Ale pomyliłby się ten, kto sądziłby, że po zabarykadowaniu pierwszych drzwi ile sił w nogach zaczną szukać drugiego wyjścia. Co to to nie. Najpierw trzeba... przejrzeć asortyment owego pomieszczenia. Chodzą, oglądają, szukają (cholera wie czego), rozglądają się... Robią wszystko, tylko nie to, co robiłby każdy normalny człowiek, który znalazłby się w takiej sytuacji, czyli ukryłby się, tudzież zaopatrzył się jakąkolwiek broń i starałby się jakoś przeczekać do rana (bo wtedy zombiako-wampiry zginą).
Film kończy się tym, że Wielki Mocarz Steve wychodzi ze szpitala z dwójką lub trójką ocalałych (wśród których jest dziecko opóźnione w rozwoju). Reszta została pożarta. The end!
* moje przypuszczenie, bo tak dokładnie to nie śledzę kariery pana S.
1 kwietnia 2013
Creative Blog Award
Zasady:
1. Wyróżnij 5 blogów (nie można wyróżnić osoby, od której dostało się wyróżnienie).
2. Poinformuj osoby wyróżnione o wyróżnieniu.
3. Umieść wyróżnienie na swoim blogu.
4. Podziękuj za wyróżnienie.
5. Opisz siebie w trzech słowach.
Marto, dziękuję Ci za to zaszczytne wyróżnienie. Padam do nóżek, całując je pokornie.
Jestem za leniwa na opisywanie siebie, więc tym razem zrobiła to Zminimalizowana. Jaka jestem według niej? Ano:
Wredną, ironiczną indywidualistka.
Nie typuję nikogo... :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)