Moje Drogie Panie, nadejszła w końcu wiosna! A co za tym idzie, trzeba rozebrać się ze swoich zimowych otulin i pokazać trochę ciała. Jeśli ciało jest sprężyste, szczupłe i powabne, to nie ma problemu - wyskakujemy z łachów i tyle. A co jeśli ciało nie jest idealne, że po zimie przytyło nam się troszku tu i troszku tam? No dobra, bez owijania w bawełnę - co jeśli urosła nam dupa do rozmiaru szafy, a bebech jest wielkości pontonu? Na tę okoliczność przesyłam Wam to:
Masz rację :)
OdpowiedzUsuńStare, ale dobre! ;D
OdpowiedzUsuńHaha widziałam to, prawda :D ale ja i tak nad sobą popracujęxD
OdpowiedzUsuńGdy to przeczytałam, padłam! :) Mnie niestety urósł brzuch i choć katuję się od kilku tygodni, tak nie chce drań odpuścić. :P
OdpowiedzUsuńPrzyszłam się przywitać, bo na tym blogu jest tak wspaniale, że zostaję na dłużej.
Zauważyłam, że nawet krótkie wpisy mają swój urok. Przede mną jeszcze dużo nauki w tworzeniu dobrego bloga.
Pozdrawiam i ściskam gorąco ze słonecznej Warszawy.
Hahhah zdecydowanie się zgadzam! Ja od wczoraj zaczęłam ćwiczenia z Chodakowską, co by się tego zimowego tłuszczyku pozbyć. Nie ma go aż tak dużo, ale nie jest mile widziany ;) Chyba najważniejsze to po prostu zaakceptowanie siebie i cieszenie się słoneczkiem, które wreszcie u nas zagościło. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńA ja tam mogę jeść, ile chcę, niewiele się ruszać i raczej nie tyję. Moja przemianę materii lubię tak samo jak jedzenie :D
OdpowiedzUsuńHaha, musze sobie to zapisać ;D
OdpowiedzUsuńi jest więcej do kochania :D, a co w ręce się mieści, to się dobrze pieści :D
OdpowiedzUsuńE tam, żadne usprawiedliwienie :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się nikt nie jest idealny i nigdy nie będzie, owszem są np proporce antyczne uważane za kanon piękna, ale nie ma nikogo takiego kto by się w nich mieścił, niektórzy chcą schudnąć, innym ciężko jest przytoczyć. Każdy rozmiar jest więc piękny na swój sposób ;
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam. Ja bym chciała utyć (tak, wiem, jestem ewenementem :D ) no i co z tego, skoro moje prośby nadal pozostają niewysłuchane ;D
OdpowiedzUsuńBoję się, że właśnie latem przytyję - lody, arbuzy i wszystkie te pyszności...
OdpowiedzUsuńHaha, no to mam wymówkę przed ćwiczeniami na brzuch :P
OdpowiedzUsuńMoja powierzchnia użytkowa chyba zwiększyła się aż za bardzo :D ale mądre słowka, mądre :)
OdpowiedzUsuńCóż... u mnie też odchudzanie ale cóż... czasem niestety trzeba.
OdpowiedzUsuńCiężko mi cokolwiek napisać, bo moja waga jest stabilna (ważę wciąż tyle samo) od czasów I liceum, czyli już piąty rok ;). Nie tyję, nie chudnę.
OdpowiedzUsuńżeby jeszcze był ktoś, kto zechce zużytkować tę powierzchnię ;D
OdpowiedzUsuńotoz to to trzeba miec przeciez jakas powierzchnie uzytkowa ;p
OdpowiedzUsuńPowiedzieć, że jest gruba - źle.
OdpowiedzUsuń"Powierzchnia użytkowa" kojarzy mi sie z rzeczą.
Powiedzieć, że jest rzeczą - źle.
I jak tu Was zrozumieć? Ale fakt, wiosna, ciepło - rozbierajcie sie! ;)
za długo sobie tak wmawiałam xD
OdpowiedzUsuńKurde a ja się martwię udami, martwię tym że w suknię się nie zmieszczę a to taka cenna powierzchnia erotyczna heheheh
OdpowiedzUsuńJa całe życie nienawidzę tego, że tyję....Jakbym nie miała innych problemów na głowie:(
OdpowiedzUsuńChyba sobioe wydrukuję i na scianie powiesze:D
OdpowiedzUsuńUmiesz pocieszyć jak nikt inny :D
OdpowiedzUsuńWidziałam już ten obrazek i absolutnie się z tym zgadzam!! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie :D
OdpowiedzUsuńNo to już teraz wiem jak się usprawiedliwiać, że co nieco mi urosło :) Ale jedno z moich ulubionych na tę okoliczność to; kochanego ciałka nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńJa tam nic nie mam do swojej “powierzchni użytkowej“... póki mieszczę się w drzwiach :D
OdpowiedzUsuńKocham to określenie. :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :D
OdpowiedzUsuńAż muszę sobie to zapisać. Dobrze, że mi to pokazałaś.
OdpowiedzUsuńhttp://bozepomozmiiprowadz.blogspot.com/
bebech jest wielkości pontonu - muszę powiedzieć, że dobrze to ujęłaś :D hahaha
OdpowiedzUsuńRolki, rower, basen moja odskocznia po zimie :)
OdpowiedzUsuńhttp://cztertaporaroku.blogspot.com/
Ja musze się również zabrać za siebie, mam na myśli jakieś ćwiczenia i zdrowe odżywianie bo strasznie się zapuściłam.
OdpowiedzUsuńtak taaak! :) bez wątpienia.
OdpowiedzUsuńmój facet uważa ze tam gdzie powinno mnie być za dużo to jest akurat a tam gdzie nie powinno być nic - to nie ma, a ja moge sobie widzieć co chce :) kochane dostrzegajmy swoje piękno!
OdpowiedzUsuńSport w sam raz na słonko! :D Dupcia się zmniejszy. :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze potrafisz mnie rozbawić ;)
OdpowiedzUsuńI w tym wypadku pocieszyć ;D
Mój facet mi powiedział raz, że tego i owego mam za dużo, trochę się tym przejęłam. Wgl wszystkim się przejmuję. Ale skoro mu coś nie pasuje, to nikt go nie trzyma - w końcu jest tak OBRZYDLIWIE seksowny, że każda go chce. ;)
OdpowiedzUsuńpocieszam się tym obrazkiem od stycznia :D
OdpowiedzUsuńboskie hehehe
OdpowiedzUsuńZaczynam się bać, że wszystkich bloggerów nagle wzięli sobie na cel kosmici D:
OdpowiedzUsuńJa to akurat przez zimę schudłam, ja zawsze chudnę w zimie i przybieram latem ;)
OdpowiedzUsuńI to jest dobre nastawienie:)
OdpowiedzUsuń