Nie jestem blogową ekshibicjonistką. Piszę o pierdołach - jakieś humorystyczne opowiastki z życia, które mają za zadanie poprawić Wam, moi Drodzy, nastrój. Czasem tylko dostaję pomieszania zmysłów i napiszę jakąś krótką elegię.
Ostatnio jestem bardzo zaangażowana w blogowanie... Taaa... sami wiecie jak bardzo dbam o moje Drobinki. Tak samo jak nie bloguję, tak też nie czytam Waszych wpisów. Nie będę się usprawiedliwiać i stulać brednie, że wiosna, że brak weny (na to, to ja akurat zawsze cierpię), że nie mam czasu, że bla bla bla... Szczerze Wam powiem, że przez ostatnie półtora miesiąca niewiele mnie obchodziły mój, jak i Wasze blogi. Nie będę Was przepraszać, bo nie czuję, że powinnam...
Jak to jest, gdy przez ponad miesiąc nie znaku życia od człowieka, na którym Wam bardzo zależy? Jak to jest, gdy przez ten czas chodzą Wam po głowie najgorsze myśli, łącznie z tą, że już nigdy nie powiecie mu, jak bardzo za nim tęsknicie? Jak to jest, gdy ból wypełnia każdą komórkę Waszego ciała i przeklinacie los za to, że nic nie możecie zrobić? Jak to jest, gdy nie mówicie o tym nikomu, bo nie chcecie ciągłych pytań "odezwał się?", "wiesz coś?", które tylko potęgują samotność? Jak to jest, gdy sami próbujecie jakoś ze sobą żyć udając przy okazji, że wszystko jest jak najbardziej w porządku? Jak to jest, gdy dopiero w nocy, kiedy nikt Was nie słyszy i nie widzi, płaczecie cicho w poduszkę i odganiacie od siebie najgorsze myśli? Jak to jest, gdy czujecie w środku taką wstrętną, lodowatą pustkę? Niestety na wszystkie te pytania znam odpowiedź... I mam nadzieję, że nie będę musiała już nigdy na nie odpowiadać.