Znajomy Anny zagościł jakiś czas temu w Krakowie i uraczył ją takim oto dowcipem... którego sam stworzył, a właściwie, to jest to dowcip oparty na jego osobistych doświadczeniach:
Pani w barze pyta Tomasza:
- ta wódka to z lodem?
Tomasz odpowiada:
- bez loda.
A ja dziś wymyśliłam aforyzm feministyczny na temat facetów:
Facet jest jak świnia - pokazać mu koryto, to gówno z niego wyżre.
Dziękuję za uwagę moje Drogie Panie, życzę Wam dużo szczęścia z Waszymi panami :D.
Częstym gościem mojego podwórka jest... pliszka siwa - cudowny, mały ptaszek, który potrafi w bardzo szybkim tempie przebierać swoimi krótkimi nóżkami. Siedząc na dworze w zasadzie zawsze mam przyjemność, żeby obserwować jak biega i łapie jakieś owady, podejrzewam, że ma już pisklęta, bo zawsze ze złapaną zdobyczą odlatuje w nieznanym mi kierunku. I wiecie, ona to jest cwana... i w pewnym sensie głupia, bo który mały, wielkości dużego orzecha włoskiego z ogonkiem, ptaszek podchodzi do kota na długość jego łapy? A poza tym, to jest rodzina, bo Pan Pliszka też się pojawia i też łapie muszki dla swoich pociech. To naprawdę rozkoszny widok, gdy dwa małe ptaszki żywią swoje małe. (Zastanawiam się, dlaczego np. pliszka siwa biega, a np. wróbel skacze?)
Uwielbiam ten okres - koniec maja. Wtedy tak upajająco pachnie akacja. Ma zapach podobny do jaśminu z tą jednak różnicą, że kwiaty akacji mają w sobie jakąś świeżość, jakby ktoś dodał do nich po kropelce zapachu skoszonej trawy. A wiecie, że te kwiaty można jeść? Ludzie zachwycają się tymi różnymi sałatkami z bratków, fiołków i cholera wie czego, a nie wiedzą, że nasze babcie od bardzo dawna żywiły siebie i swoje dzieci kwiatami z akacji czy dzikiego bzu. Są słodkie, nie jakoś cukierkowo, ale delikatnie, subtelnie... z tą nutą trawy.
W tym czasie zwierzęta też zachowują się jakoś tak niecodziennie. Leniwie, ospale, jakby nawdychały się tego wszechogarniającego zapachu akacji... mają po prostu swoją własną maryśkę - darmową i całkowicie nieszkodliwą. Koty mają jakieś takie dziwne oczy jak chory Chińczyk, psy wpadają w dziwną, paranoiczną głupawkę, która objawia się tym, że czasem wpadają w jakiś amok i ganiają po całym podwórku... oczywiście ganiają za czymś niewidzialnym.
Tak a propos, nie zamykajmy zwierząt w samochodach! Co to są w ogóle za ludzie, którzy tak potrafią męczyć psy, koty?! Bez wyobraźni? Raczej bez mózgu, bo każdy logicznie myślący człowiek wie, że samochód na słońcu staje się gorącą puszką, w środku której temperatura jest zabójcza, szczególnie dla kogoś, kto jest bezbronny i nie potrafi sobie otworzyć i wyjść. Dbajmy w tym czasie o naszych milusińskich!
Weszłam sobie dziś na blog Anonimowej... i też postanowiłam odkryć przed Wami muzykę, którą kocham. Może kogoś to obchodzi, może nie, ale ja chciałam dzięki temu powrócić do chwil związanych z poszczególnym utworem. No to jazda... (kolejność jest przypadkowa)
1. Bird York - Have no fear
Utwór ten pochodzi z filmu "7 dusz"... Gdy włączyłam sobie ten film wydawało mi się, że to nie może być coś "wielkiego", bo skoro gra w nim Will Smith, to czego można się spodziewać? "Facetów w czerni" epizod 233? Żeby obejrzeć jakikolwiek film w necie, muszę się zmuszać, gdyż tak jak już wspominałam, nie lubię filmów, a te które oglądam są zazwyczaj już mi dobrze znane... Podobnie było z "7 duszami"... Po obejrzeniu byłam zdruzgotana, nie tym, że (ci, którzy nie oglądali, niech przeskoczą resztę :P) główny bohater na końcu umiera, ale tym, że to film o niebywałej miłości... Natomiast, jeśli chodzi o tekst... jest dla mnie bardzo uspokajający...
2. Coma - Pasażer
Uwielbiam Comę. Za wszystko... Za teksty, za interpretację, za muzykę... za Roguckiego.
3. Bisquit - Tak mało wiesz
Po różnych perypetiach w moim życiu ta piosenka mówiła to, czego nie umiałam powiedzieć własnymi słowami, że gdyby pewne słowa nie zostały wypowiedziane, byłoby łatwiej...
4. Soulidium - The light
Ludzi o słabych nerwach proszę o nieoglądanie tego teledysku :P.
Po tych wcześniejszych, raczej dość przygnębiających piosenkach, chciałam pokazać Wam coś, co niezwykle mnie elektryzuje. Jak mam gorszy dzień, włączam i jest mi lepiej. Może dla Was jest to tylko darcie ryja, ale dla mnie jest to siła.
5. Weezer - Island in the sun
Jeśli posłuchacie i oglądnięcie, to zrozumiecie dlaczego to kocham.... :)
Mogłabym wymieniać jeszcze przynajmniej kilka piosenek, które grają mi w duszy, ale że trzeba tylko 5, no to trudno, może przy innej okazji... :)
Jeśli chodzi o wytypowanie, to typuję tylko jedną osobę, której gusta muzyczne mnie szczerze interesują -Martado dzieła :D.
Podobno w Belgii liczba katolików dramatycznie spadła, tuż po tym jak wyszło na jaw, że ok 700 osób w dzieciństwie było molestowanych przez księży. Opustoszałe kościoły zaczęto sprzedawać...
Jestem katoliczką, ale do kościoła nie chodzę. Poniekąd z powodów zdrowotnych, ale głównie z powodu pazerności, hipokryzji i dzisiejszej wizji dobrego katolika, którą serwują nam księża. Jak dla mnie dzisiejsza posługa kapłana dość znacznie rozmija się z naukami, które zostawił nam Chrystus, dlatego ja nie odczuwam potrzeby aby uczestniczyć w tych wszystkich ceremoniałach podszytych mottem: "ile da się nam tym zarobić?". Jednakże postawa dzisiejszych księży nie jest tematem tego posta...
Wystawione na sprzedaż belgijskie kościoły (cena wywoławcza 1 euro!) znajdują nabywców wśród inwestorów, którzy urządzają w byłych świątyniach... dyskoteki bądź hotele. Nie wiem jak Wy, ale ja czułabym się trochę dziwnie gdybym miała zasypiać w miejscu, gdzie jakiś czas temu odprawiano msze bądź przy ścianie, gdzie wisiał krzyż. Jednak bardziej bulwersujące jest dla mnie to, że w kościołach można urządzać dyskoteki. Nie dlatego, że mam coś przeciwko dyskotekom, ale dlatego, że dyskoteki, to nie są miejsca, gdzie kultura, skromność czy dobre prowadzenie się góruje. Przyznacie chyba, że na takich disco-party nie siedzi się grzecznie przy stoliczku popijając soczek owocowy. Nie jestem też przekonana, czy powinno się: "no to moi państwo wywijamy dupkami w rytmie disco, bo nasze dupki czują się szczęśliwe, gdy mogą się kręcić" przy akompaniamencie "bierz mnie na stole, na podłodze i w stodole oł jee, oł jee, oł jee" - dla mnie taka właśnie jest muzyka klubowa - dużo "umc! umc! umc!" i właśnie taki tekst - bez polotu, bez sensu, często z dużą ilością wulgaryzmów, a przy tym traktujące kobiety jak żałosne podistoty, które dla uciechy gapiących się na nie mężczyzn powinny obnażać się do granic możliwości . Niektórzy z Was pomyślą: przecież to tylko budynek. Może i tak, ale czy dla tych tysięcy ludzi, którzy brali w tych kościołach śluby, modlili się o zdrowie dla najbliższych i żegnali ukochane osoby, to też tylko budynek? Ja myślę, że niekoniecznie trzeba z tych pustych kościołów robić miejsca gdzie króluje przygodny seks, narkotyki i lejący się strumieniami alkohol (nie mówię, że każdy kto idzie potańczyć od razu z tego wszystkiego korzysta, ale nie zapominam o tych, którzy psują cały obraz dzisiejszych imprez). Można tam zrobić świetlice dla dzieci, jadłodajnie dla bezdomnych, czy ośrodek dziennego pobytu dla niepełnosprawnych... Ale oczywiście, na takich instytucjach miasto by nie zarabiało, dlatego lepiej je poniżyć, pozbawić szacunku przekształcając w świątynie pełne rozpasania.
Oglądałam dziś Demotywatory i mimo, że nie oglądam tych nowych udziwnień, że można dodawać filmy z YT, to tym razem postanowiłam zobaczyć co się kryje za tytułem "wystarczyło mu 6 minut, żeby zmienić moje życie".
Ostatnio pogoda nas rozpieszcza, co? :D Zdjęłam z siebie zimowe ciuchy i hasam w krótkich porteczkach, ha! Jednak gdy odważyłam się w końcu pokazać moje cudownie grube nóżki światu, odkryłam coś, co jest dla mnie koszmarem, a mianowicie - mam nieziemsko wręcz nieopalone stopy! (aaaaaa!!!) Dlatego to ja, Czerwona Szminka, zmykam opalić moje stopiszcza, aby współgrały z kolorytem reszty mojego ciała :D.
Powiem Wam, że ostatnio czuję się fantastycznie :D. Widzieliście łąki? Są takie piękne - nakrapiane żółtymi mniszkami, i te drzewka owocowe, które wybuchły białymi, delikatnymi kwiatuszkami :D. I tak mi lekko i dziwnie mnie kręgosłup nie napierdala.... Jednakże radość moja byłaby większa, gdybyście i Wy odczuwali podobnie... Jeden blog na dziesięć jest radosny. Dlaczego tak się dzieje, że zamiast cieszyć się z tej pięknej wiosny, na chwilę odstresować się, popatrzyć jaki świat może być piękny, to Wy, Drodzy Blogerzy, zamulacie pierdołami o tym, że życie jest straszne, bo mam lat naście i nie wiem co chcę w życiu robić albo, że związek się sypie, albo, że już się posypał, albo, że nie wiem co robić, mam depresję, bo bla, bla, bla. Ludzie, co się z Wami dzieje?
Jeśli kogoś uraziłam, to wybaczcie, ale ja tego nie rozumiem, tracicie czas na jakieś rozpamiętywanie zamiast patrzeć optymistycznie w przyszłość, na chwilę zatrzymując się w dniu dzisiejszym :).