Marta wyznacza trendy w blogowaniu - tak pewnego październikowego dnia orzekła Anonimowa A. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z tym zgodzić. Jednak ja dodałabym jeszcze, że Marta nie tylko wyznacza trendy w blogowaniu, ale ostatnio także w moim życiu...
Kiedy poznałam Martę? Nigdy. To Marta pierwsza wdarła się do mnie na blog ze swoim przydługim, mocno rozbudowanym, treściwym komentarzem - takie komentarze, to jej znak rozpoznawczy, który pewnie wielu z Was zauważyło. Później to także ona pierwsza zdecydowała się do mnie napisać, podczas mojej nienormalnej przerwy w blogowaniu spowodowanej odseparowaniem od cywilizacyjnego świata, z którym łączyło mnie łącze internetowe. Przyznaję, pierwsze nasze rozmowy na GG były podszyte skrępowaniem, które zazwyczaj wiąże się z pierwszym kontaktem obcych sobie ludzi. Po kolejnych rozmowach i dywagacja doszłam do śmiałego wręcz wniosku, że Marta jest jeszcze bardziej szalona ode mnie...
Zastanawiałam się, jak najkrócej opisać Martę, aby ten post nie ciągnął się w nieskończoność, ale gdy zaczęłam się zastanawiać nad jej niezliczonymi walorami, doszłam do wniosku, że jest to mission impossible pod każdym względem!
Marta jest wredną, bezczelną suką! Dlaczego więc tak bardzo ją lubię, i dlaczego ją opisuję? Otóż dlatego moi Drodzy, iż ja jestem taka sama jak ona! Cenię ją za jej poczucie humoru rodem z piekła, za jej bezpardonową szczerość, która pewnie niejednemu z Was została bezczelnie przedstawiona w postaci komentarza, za bycie sobą w każdej sytuacji. Uwielbiam te nasze bezpruderyjne rozmowy na temat długości męskich członków w danych krajach Europy... i już ustalamy trasę. Na pierwszym planie mamy Francję! :D
Marta jest mistrzynią w wyszukiwaniu blogowych absurdów. Ilość blogów o treści dla debili i ilość blogów, gdzie autorki dodają zdjęcia, dosłownie, z dupy strony, można liczyć w setkach, a nawet tysiącach! Ja, parafrazując wypowiedź inżyniera Mamonia; lubię zaglądać na blogi, które już znam, i które o czymś sensownym mówią, a Marta buszuje po wszystkich blogach, jakie jej się tylko nawiną, prawdziwe smaczki wysyła mi i razem śmiejemy się z tych głupich, pozbawionych krzty życiowej mądrości blogerek, które ośmieszają nie tylko siebie, ale też tych, których zdjęcia zamieszczają na publicznym portalu.
Dla tych, którzy już rwą się do napisania "fajnie jest mieć taką przyjaciółkę" odpowiadam już teraz, że przyjaciółkami nie jesteśmy... jeszcze.
Czy Marta jest grzechu warta? Zdecydowanie!
__________
Czerwono-Szminkowego buziaka dostaje: